
Przyznać się do fiaska polityk w stosunku do Rosji w ciągu ostatnich dwóch latach, to przyznać się do własnego błędu. Nikt z decydentów unijnych nie chce się – po chrześcijańsku — uderzyć w piersi i powiedzieć: Popełniliśmy błąd w ocenie Rosji. Naszą wina jest obecna sytuacja na Ukrainie. To my sprowokowaliśmy zajęcie Krymu. To my pomogliśmy wygnać z kraju demokratycznie wybranego prezydenta, którego my sami nigdy nie uważaliśmy za uzurpatora. To my – w imię własnych, wąsko pojętych interesów – pozwoliliśmy i przyłożyliśmy rękę do złamania demokratycznego porządku na Ukrainie. To my swoim bezkrytycznym poparciem dla nowej ukraińskiej władzy i jej rewanżystowskich…