
Dwa tygodnie temu opisałem moją wizję wojny i biznesu. Obiecałem jedną regułę, którą podzielę się w kolejnym artykule. Jaka to zasada? Czytajcie dalej. Aktualnie dużo mówi się, że wojna to rywalizacja pomiędzy przedsiębiorstwami, że konkurencja wyciąga kasę, zmniejsza udział w rynku. Upraszczając zabiera klientów. Parafrazując język wojny, możemy rzecz, że karabiny zostały zastąpione smartfonami i komputerami. Garnitury służą, jako swoisty mundur na polu bitwy. Zapach zmagań, to woń drogich perfum i ozonowego odoru drukarek czy rozgrzanych do czerwoności urządzeń biurowych. Co więcej, spotkałem się z teorią, że biznes powinien uczyć się od mistrzów gatunku, strategów. Wspomnianych w…