Japońscy naukowcy zbadali marsjański meteoryt znaleziony 35 lat temu na Antarktydzie i doszli do niewiarygodnych wniosków. Bakterie znalezione w kamieniu potrafią urosnąć do ogromnych rozmiarów. Niektórzy badacze uważają, że mogło to mieć miejsce już tysiąclecia temu. W 2020 roku japońskim naukowcom udało się ustalić wiek bakterii znalezionych w marsjańskim meteorycie. Obce bakterie miały 4 miliardy lat, natomiast analiza izotopowa wykazała, że meteoryt trafił na Ziemię około 13 tysięcy lat temu. Naukowcy uważają, że to właśnie wtedy meteoryt sprowadził na naszą planetę pozaziemską formę życia.
Faktem jest, że wcześniej żaden z naukowców nie próbował szukać fragmentów życia w meteorach, które spadły na Ziemię. Nikt po prostu nie wpadł na taką myśl. Jako pierwsi zajęli się tym japońscy badacze z Uniwersytetu w Hiroszimie, którzy opracowali do tego specjalną technologię. Meteoryt został napromieniowany promieniami X, po czym zmierzono energię, z jaką promieniowanie zostało pochłonięte. Naukowcy odkryli w kamieniu azot, co w istocie wskazuje na obecność materii organicznej w meteorycie, czyli życia biologicznego.
Naukowcy zasugerowali, że ten kawałek kamienia mógł powstać w wyniku zderzenia dużego ciała niebieskiego z Marsem. Fragment marsjańskiej skały przez pewien czas dryfował w przestrzeni kosmicznej, a następnie został przechwycony przez ziemską grawitację po czym spadł w rejonie Antarktydy. Zdaniem badaczy, ten obiekt niebieski sprowadził na Ziemię obce życie.
Niektórzy z naukowców sugerują, że mikroorganizmy, które przybyły na naszą planetę 13 tysięcy lat temu, przystosowały się do surowych warunków Antarktydy i kontynuowały swój rozwój.
Z pewnością nie bez powodu naukowcy doszli do tak nieoczekiwanych wniosków. W grudniu 1959 roku sześciu polarników z IV Radzieckiej Ekspedycji Transantarktycznej wyruszyło na Południowy Biegun Magnetyczny. Tam natknęli się na dziwne zjawisko. Podczas odpoczynku zostali zaatakowani przez niezrozumiałe formacje przypominające pioruny kuliste, które potrafiły rozciągnąć się w długą “formę”, a na ich końcu otwarte były otwory. Tylko dwóch członków ekspedycji wróciło do domu żywych, reszta zginęła.
Prawda, której nikt nie powinien był znać
W 1962 roku amerykańska ekspedycja licząca 17 osób wyruszyła na Południowy Biegun Magnetyczny. Wrócili bez strat, ale wszyscy natychmiast zostali odesłani na stały ląd, gdzie przez długi czas leczyli się w klinikach psycho-neurologicznych. Oficjalnie ogłoszono, że wyprawa odbyła się bez żadnych nadzwyczajnych wydarzeń. Nikt nie miał poznać prawdy.
30 lat później jeden z ocalałych uczestników tej tragicznej akcji, Yuri Korshunov, złamał przysięgę milczenia. Powodem tego było trzecie spotkanie z “aborygenami Antarktydy”. W 1991 roku spotkali się z nimi Francuzi. Spotkanie miało miejsce ponownie w rejonie Południowego Bieguna Magnetycznego. Tragedia francuska była dokładnie taka sama jak radziecka. Operator ekspedycji Jacques Valence, który zobaczył świecącą kulę, zaczął strzelać do tajemniczego obiektu. Kula przekształciła się w cylinder, a następnie w “węża” i owinęła się wokół Valence. Gdy ten upadł, “wąż” przybrał kształt kuli i wzleciał w niebo. Poczerniałe ciało operatora i roztopiony aparat fotograficzny pozostały w śniegu.
Francuzi nie robili tajemnicy z tragedii i opowiedzieli o niej w prasie. Tajemnica przestała być tajemnicą i wtedy Korshunov postanowił ujawnić prawdę.

Foto: Ostatni kadr filmu z aparatu fotograficznego Yuri Korshunov. Zdjęcie wykonane na Południowym biegunie Magnetycznym.
Według niego osobliwa forma życia w ziemskich pasach radiacyjnych mogła powstać znacznie wcześniej niż życie organiczne na powierzchni planety. Jest to wystarczający okres dla rozwoju najbardziej wyrafinowanych form “żywych” istot. Są one zbyt rozrzedzone, aby je dostrzec.
Naukowcy próbują znaleźć wyjaśnienie tego zjawiska. Niektórzy z nich wyrazili pogląd, że oprócz białkowej formy życia, do której jesteśmy przyzwyczajeni, może istnieć również życie energetyczne w postaci substancji typu plazma. Naukowcy nazywają je plazmoidami, choć trafniej byłoby nazwać je plazmozaurami. Według amerykańskiego fizyka Roya Christophera, energetyczna forma życia powstała na Ziemi znacznie wcześniej niż białkowa, a jej bronią są ukierunkowane wyładowania elektryczne.

Wizualizacja na podstawie opisu Korshunova
Badacze sugerują, że plazmozaury mogą być właśnie tymi wyewoluowanymi mikroorganizmami, które przybyły do nas na Ziemię 13 tys. lat temu wraz z marsjańskim meteorytem.