
Rywalizacja piosenkarzy w ramach konkursu Eurowizji dotychczas mnie nie interesowała. Uważałem to wydarzenie za tandetne artystycznie, gdzie przerost formy nad treścią i rezygnacja wszystkich wykonawców ze śpiewania w ojczystym języku jeszcze tę tandetę powiększał. Ten przerost formy, to entourage poprawności politycznej. Jednak będę chyba musiał zacząć interesować się tym konkursem, bo okazało się, że tegoroczny stał się wydarzeniem bardziej politycznym niż muzycznym. O zwycięstwo rywalizowali Rosjanie i Ukraińcy, a na zapleczu polityczne koalicje kto z kim przeciwko komu. Rosja ma złą prasę w Europie, więc jej przedstawiciel wygrać nie mógł. Wygrać musiała przedstawicielka Ukrainy, bo i piosenka, i fakt, że…