
Na początku lat dziewięćdziesiątych, po okrągłostołowym spisku członków żydowskiej mafii z postsowieckim okupantem, zaczęła się w Polsce pozorna epoka dobrostanu. Zaimplantowano w umysłach polskich obywateli przekonanie, że to właśnie w kraju nad Wisłą może się spełnić ich amerykański sen. I że każdy może zostać biznesmenem z wizytówką i teczką. Podaż pieniądza była ogromna, a wygłodniały postpeerelowski rynek chłonął każdy towar. Bo jeszcze do niedawna na półkach PSS Społem znajdowały się jedynie dwa towary. Ocet i herbata. Bez trudu można było założyć firmę PPHU „RoMar” Export-Import, zwolnioną na 5 lat z podatku dochodowego. A Roman z Marianem nie musieli jeszcze wtedy płacić podatku VAT, albowiem geniusz…