
Z cyklu: „Państwo istnieje formalnie” Walki gladiatorów były chlebem powszednim w starożytnym Rzymie. Ludności dawano igrzyska i chleb, a robiła to, co jej się kazało. Stąd wykorzystywanie przez Rzym sąsiednich ludów do wojska było zjawiskiem powszechnym. Cesarze rzymscy pisali, że legiony na północ od Alp są germanicus, ale mówią po słowiańsku. Jeszcze w XIX-wiecznych słownikach łacińskich pojęcie geramanicus oznaczało przyjaciel, przyjacielski. Nawet gwardie cesarzy chińskich były tworzone z chłopców o jasnych włosach i niebieskich oczach. Tak przynajmniej podają kronikarze. Podobnie zresztą było z drużynami przybocznymi w państwach mauretańskich, czy cesarzy bizantyjskich, czy w janczarach. Potem starsi i mądrzejsi przeszli na wyższy etap…